wtorek, 14 listopada 2023

"Siwy"

 Czyli ogier Hanowerski od Mr. Z





Witam!
Wreszcie udało mi się ukończyć post o moim pierwszym modelu w skali 1:6
Zatem zapraszam Was na jego opis :) 

A więc...
Bohater niniejszego posta jest siwym ogierem rasy hanowerskiej o nr. seryjnym 001.
Przybył do mnie w maju 2018 roku.
Choć już rok wcześniej zrobił na mnie niesamowite  wrażenie, gdy po raz pierwszy zobaczyłam w internecie jego zdjęcia.
Model został wyprodukowany przez chińską firmę Mr. Z, specjalizującą się w figurkach różnych gatunków zwierząt w skali 1:6

W ofercie firmy zdecydowanie przeważają zwierzęta towarzyszące człowiekowi
- szczególnie te, które interesują nas najbardziej, czyli konie różnych ras (w tym rasy typowo azjatyckie), poza tym różne rasy psów i kotów w kilku pozach i umaszczeniach.

Inną linią produkcyjną są zwierzęta dzikie.
Ciekawą propozycją są też zwierzęce postaci ze znanych nam bajek i filmów, jak np. Król Lew czy Zootopia.

Ale wracając do głównego wątku... model Hanowera, był jednym z pierwszych koni z moherowym włosiem, jakie pojawiły się w ofercie firmy.
Występował w 5 umaszczeniach:
- mleczno-siwym, gniadym, karym, ciemno-gniadym i siwym cieniowanym.

(zdjęcie znalezione w internecie, wstawione jedynie dla porównania)

Nieco wcześniej od Hanowera, na rynku pojawiła się inna rasa konia
- ogromny, "galopujący" Shire, z rzeźbioną grzywą i ogonem:

(zdjęcie z internetu)

I przyznam, że początkowo to właśnie ta rasa najbardziej mnie zachwyciła.

Ale po wielu przemyśleniach doszłam do wniosku, że choć Shire w swej pozie wyglądał imponująco, to jednak wolę bardziej "statyczne" modele
 - dają mi więcej możliwości fotografowania, zwłaszcza jeśli chodzi o różnego rodzaju scenki przedstawiające życie stajni,
np. te w boksie, gdzie Shire ze swoją rozwianą grzywą prezentowałby się co najmniej dziwnie... pomijając już aspekt jego gabarytów :/

Dlatego ostatecznie wybór padł na Hanowera, choć nie ukrywam, że gdyby nie względy finansowe, to może i złocisty Shire znalazłby swoje stałe miejsce w mojej kolekcji...

Niestety przez długi czas o jakimkolwiek modelu Mr.Z, mogłam sobie jedynie pomarzyć.

I gdy już pogodziłam się z myślą, że tylko cud mógłby sprawić, by upatrzony Hanower kiedykolwiek dołączył do mojego stada... dostałam go w prezencie :)

Byłam nim ogromnie podekscytowana.
Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie zobaczę go na żywo...
Tymczasem cały mój entuzjazm,
całkowicie opadł w momencie odpakowania paczki ;p

Otóż koń w wersji firmowej wyglądał po prostu sztucznie... jedynie misternie wyrzeźbiona faktura sierści nadawała mu realistyczny wygląd.

Potem jeszcze okazało się, że mój siwek (wbrew wszelkim oczekiwaniom) nie mienił się w słońcu aż tak spektakularnie jak pozostałe warianty tego moldu - szczególnie te ciemno umaszczone.

Dlatego postanowiłam go przerobić i nieco "podrasować".

Oryginalnie był bardzo skąpo wycieniowany, a jego grzywa i ogon sterczały we wszystkie strony.
Nie miał ani widocznej na zdjęciach przyciemnionej sierści wokół oczu czy puzdra, ani wycieniowanych uszu i stawów.
Nie posiadał też kasztanów, a jego nozdrza były matowe i bez wyrazu.
Pierwotnie miał również nieco inną budowę i barwę kopyt (ale o tym później).

Tak więc niemal wszystkie fotki, jakie widzicie w tym poście, zostały zrobione już długo po jego przemianie, która sama w sobie również nie odbyła się z dnia na dzień.
To był powolny i wieloetapowy proces, trwający kilka lat...
Pierwsze poprawki oczu i pyska wykonałam niedługo po otrzymaniu konia.
Potem co jakiś czas coś zmieniałam i poprawiałam malowanie także innych części ciała
- niestety jak na złość, nie udało mi się zachować więcej jak tylko kilka zdjęć, prezentujących kolejne etapy metamorfozy (do wglądu w dalszej części posta).

Ok, to tyle słowem "wstępu" ...
Chyba już czas najwyższy przejść do konkretów :)

Jak pisałam wyżej, model z założenia reprezentuje jedną z bardziej popularnych ras koni gorącokrwistych tzw. półkrwi, czyli Hanowerską.
Napisałam "z założenia", gdyż pod względem anatomicznym, nie do końca odzwierciedla on typowego przedstawiciela rasy.
Aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę fakt, że księgi hodowlane hanowerów są tzw. księgami otwartymi, czyli jak u większości ras półkrwi - dopuszczają one do użycia w hodowli także ogiery i klacze innych ras.
A więc teoretycznie, Hanower od Mr.Z mógłby uchodzić za potomka jakiejś krzyżówki, który niekoniecznie musi wpisywać się w książkowy ideał...

Tymczasem ja zauważam w nim kilka cech typowych dla rasy, nawet jeśli ogólna budowa pozostawia sporo do życzenia.

Mr.Z Hanoverian Horse

Tylko musicie mi wierzyć, że uchwycenie realnych proporcji tego modelu na zdjęciach, naprawdę graniczy z cudem... wystarczy lekka zmiana kąta i już robi mu się przesadnie wielki łeb, a nogi nienaturalnie skracają, przez co cała poza sprawia wrażenie ciężkiej i pokracznej :/
Szczególnie problemy z fotografowaniem towarzyszyły mi podczas zdjęć na makiecie, której tło pierwotnie zostało zaaranżowane dla modeli Breyer, a nie takich olbrzymów...

Ale kontynuując opis:
Jeśli chodzi o kwestie czysto techniczne, to model jest wykonany z bardzo twardej i odpornej na uszkodzenia masy.
Jest dosyć ciężki, co niekiedy bywa problemem, np. jeśli chcielibyśmy go zabrać na sesję zdjęciową w plenerze...
Za to stoi stabilnie nawet na nierównym podłożu.

Z racji faktury sierści powinien "mieszkać" w zamkniętej witrynie - w innym wypadku będziemy mieli trudności z wyczyszczeniem go z kurzu.

A jakie to typowe cechy rasy można dostrzec w tym modelu ?

- na pewno smukłą głowę z wysokim czołem i prostym profilem, a także długą, wysoko osadzoną szyję, z dobrze zarysowanym kłębem:



Poza tym bardzo charakterystyczna jest rzeźba uszu, które są nieduże i dosyć zgrabne - co ciekawe od przodu można zauważyć jak poszczególne włoski układają się do wewnątrz małżowin, co niezwykle realistycznie oddaje rzeczywistość.
Z innych detali (niekoniecznie "rasowych"), należałoby wymienić dość szczegółowo wyrzeźbione zmarszczki między chrapami i wokół warg.
Bardzo podobają mi się też oczy, ale to już zasługa mojej pracy nad nimi... oryginalne wydawały się za mało wyraziste :/


Ogromnym minusem modelu są za to proporcje łba w porównaniu do kłody (tułowia).
Prawidłowo zbudowana głowa, powinna być średniej wielkości i harmonijnie współgrać z resztą ciała, co w przypadku Hanowera Mr.Z nie do końca ma miejsce...
A jeśli będziemy fotografować model pod złym kątem, to jeszcze bardziej to uwidocznimy :/


Kolejną wadą są detale samego pyska...
W pierwotnej wersji modelu, w kącikach warg, były wkręcone bardzo brzydkie metalowe pierścienie, służące do umocowania wodzy (zdjęcie stare więc wybaczcie mi jakość) :


Z tego też powodu wargi są dość "uwydatnione" w stosunku do nozdrzy, ale widać to tylko podczas niektórych ujęć.
Niestety, gdy wpadłam na to, by poprawić tu i ówdzie malowanie konia, jednocześnie nie pomyślałam, by powstałe po wykręconych pierścieniach dziurki zalepić masą.
Dlatego muszę się nieźle postarać, by na zdjęciach nie było ich widać.
Koniec końców zostały tylko pomalowane ciemną farbą i przyciemnione pastelami :


Na szczęście wykonane przeze mnie cieniowanie, odwraca uwagę od drobnych mankamentów i niedociągnięć rzeźby.
Ponadto ogier zyskał dzięki temu bardziej realistyczny wygląd i na każdym kto miał okazję oglądać go na żywo robi niesamowite wrażenie... szczególnie w naturalnym świetle :)
Tym bardziej żałuję, że z powodu problemów ze zdrowiem tak mało mam okazji, by załapać się na sesję zdjęciową w naturze...

Poniżej Siwy na spacerze w lesie, niedługo przed zachodem słońca:


W tym momencie muszę dodać, że z racji jasnego umaszczenia, nie jest wcale łatwo fotografować ten model w słoneczny dzień... zwłaszcza telefonem :/
W ostrym słońcu i pod nieodpowiednim kątem, grzywa i ogon sprzyjają efektowi prześwietlenia...
- szczególnie, gdy tak jak ja, nie ma się profesjonalnego sprzętu i talentu do robienia zdjęć (wówczas nawet najlepszy program do obróbki niewiele pomoże) ;p

Dlatego musicie mi to wybaczyć i zadowolić się fotkami z "domowego" studia :(
Na szczęście nawet przy sztucznym oświetleniu można zaobserwowań największą zaletę modelu i jednocześnie wizytówkę wszystkich koni od firmy Mr.Z
- czyli wyżej już wymienioną rzeźbę sierści, która układa się niemal tak realistycznie jak na żywym koniu:


Tu i ówdzie da się też zauważyć mnogość różnych zmarszczek i żył, pięknie wyrzeźbione mięśnie i dobrze zarysowane "pod skórą" ścięgna.
Ponadto chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną cechę, która nawiązuje do budowy rasowych hanowerów...
A mianowicie zad.
Wg. standardu, powinien być duży i muskularny, z wysoko osadzonym ogonem.
Tymczasem w praktyce, zady hanowerów są na ogół lekko spadziste, kanciaste i czasem spłaszczone.
I pod tym względem model nie odbiega zbytnio od rzeczywistości:


Ciekawostką jest, że ta charakterystyczna cecha rasy jest pozostałością odziedziczoną po dalekich przodkach, które na początku były wykorzystywane głównie do prac w polu, a dopiero później w kawalerii...




A teraz coś więcej na temat największej wady tego moldu, czyli o kończynach...

Jak widać na poniższych fotach, ich budowa pozostawia sporo do życzenia:


Choć przednie nogi jeszcze ujdą
(bardziej razi mnie ich pozycja niż rzeźba)...


To tylnie już niestety nie bardzo.
W niektórych ujęciach, naprawdę kłują w oczy - zarówno jeśli chodzi o pozę, jak i samą rzeźbę.

No cóż... jedyne co mogłam z tym zrobić, to poprawić trochę ogólne cieniowanie oraz kształt i malowanie kopyt.

Model w oryginalnej wersji nie posiadał żadnych kasztanów, ani strzałek kopytowych.
Nie miał nawet piętek... dlatego postanowiłam je dorobić, podobnie zresztą kasztany.

W jednym ze starszych postów pokazywałam zdjęcia z tego procesu, ale wrzucam jeszcze raz dla przypomnienia:


Postanowiłam zrezygnować z rzeźbienia strzałek i szczegółów podeszwy... głównie z powodu wagi modelu.
Ale w przypadku tej konkretnej pozy konia, nie są to dla mnie zbyt pożądane szczegóły. 

Uznałam, że ważniejszy od tego jest ogólny wygląd konia.
Zależało mi by wyglądał możliwie najbardziej naturalnie, bez konieczności całkowitego ingerowania w jego pierwotną maść.
Efekt końcowy całkowicie mnie zaskoczył.
Szczególnie, gdy po tych wszystkich moich zabiegach "upiększających" okazało się, że Siwy zachował oryginalną strukturę i połysk sierści.
Do dziś, w żadnym miejscu na ciele się nie klei, ani nie łuszczy.



Od początku pojawienia się siwka w moim stadzie, pragnęłam zrobić mu rząd - w zamyśle raczej klasyczny.
Bazując na wcześniejszych doświadczeniach ze skalą Traditional uznałam, że z większym siodłem powinno pójść mi łatwiej.
Tymczasem okazało się, że wykonanie w miarę realistycznie wyglądającego sprzętu na skalę 1:6,
wcale nie będzie prostsze.
Tak więc praca nad tym siodłem zajęła mi całe wieki... i zanim je ostatecznie ukończyłam, było wielokrotnie poprawiane.

Dla przypomnienia wrzucam fotki z lalką z poprzedniego posta:


Ostatecznie siodło wyszło typowo wszechstronne, ale ogłowie jest w wersji bezwędzidłowej (nie chciałam się bawić w te wszystkie masy do mocowania wędzidła) :


W poprzednim poście nie zdradzałam zbyt wielu szczegółów odnośnie budowy całego rzędu i muszę przyznać, że od tamtego czasu siodło trochę się zmieniło.
Niestety nie udało mi się naprawić jego ogólnego kształtu (terlicy i tybinek), bo musiałabym je rozebrać na części i robić od nowa.
Poprawiłam jedynie estetykę :

Mr. Z Hanoverian Horse custom tack



Tak siodło wygląda z bliska:
Dla jasności zamieściłam opis budowy dla początkujących :)


A tak pod tybinką (również z opisem) :


Ogólnie jestem zadowolona z tego projektu, bo jak na pierwszy raz nie wyszedł najgorzej (a ja też nie wymagałam od siebie zbyt wiele na starcie).
Od strony użytkowej siodło wydaje się spełniać swoje podstawowe zadanie - zawiera wszystkie najbardziej potrzebne elementy (z wyjątkiem małej tybinki, która powinna spoczywać w górnej części przystuł i chronić dużą tybinkę przed przetarciem od sprzączek).
 Uwzględniłam też kilka dodatkowych - jak np. pierścienie służące do mocowania sakw (nie zaznaczone w opisie).

Ale jeśli chodzi o kwestie techniczne, to jestem świadoma popełnionych błędów i wszystkich niedociągnięć.
Gdybym miała robić drugi raz takie siodło, na pewno inaczej bym do tego podeszła.
Przede wszystkim lepiej wyprofilowałabym terlicę (rusztowanie siedziska).
Poprawiłabym również krój i budowę tybinek.

Póki co na razie nie wiem kiedy podejmę się kolejnej próby...
- na pewno nie w najbliższej przyszłości.

Za to w planach mam wykonanie drugiego ogłowia - tym razem wędzidłowego :)

Tymczasem pochwalę się Wam zdjęciem innego wariantu czapraka :


Kolorystycznie niezbyt pasuje do ogłowia - stąd pomysł na nowe, bardziej uniwersalne :)

Oprócz tego, jakiś czas temu postanowiłam zrobić Siwemu skórzany kantar wraz z uwiązem...
bo konisko trzeba czasem pokazać w ręku albo uwiązać co nie ? ;p


I jak Wam się podoba w takim wydaniu ? :)



Kantar tej wielkości robiłam pierwszy raz.
Jako bazę, użyłam dwóch różnych odcieni skóry, do tego tradycyjne okucia od Rio Rondo, karabińczyk i kółeczka jubilerskie.
Posiada kontrastujące ze sobą podszycia na nachrapniku i paskach policzkowych.
W planach miałam też zrobienie podobnego podszycia na pasku potylicznym... ostatecznie jednak zrezygnowałam z tego pomysłu.
Uznałam, że i bez tego całkiem dobrze się prezentuje.
Uwiąz został zrobiony z podobnych materiałów, ale za bazę posłużył bawełniany sznurek, zakupiony lata temu na Allegro.
Ciekawym dodatkiem są skórzane wzmocnienia, które harmonizują z kantarem.

Mr.Z Hanoverian horse tack


Na koniec jeszcze kilka zdjęć porównawczych, z lalką i innymi modelami :

Tu Siwy pod lalką Barbie z serii Made to Move (nr. DPP74),
nazwaną roboczo "Ruda" (oficjalnie Iwona)


Generalnie mam kilka różnych lalek, tak by każdy model Mr.Z miał swojego jeźdźca.
Akurat "faworytem Iwony" jest inny koń - Hebron, którego zdjęcie zamieszczam poniżej dla porównania wielkości (opis tego modelu w przyszłości) :


Jak widać Siwy wygląda przy nim dość niepozornie.
Tymczasem Hebron (Ili Horse - tzw. "niebiański" koń z Fergany, nr. kat. 001), to mój największy koń w stadzie i to nie tylko wśród modeli tej samej firmy, ale wszystkich koniowatych razem wziętych.
W "kłębie" ma ok 28 cm, kiedy Hanower tylko 25.

Poniżej, dla kontrastu postanowiłam zestawić siwka z jednym z większych modeli firmy Breyer (skala Traditional)
- Latigo Dun It (Hollywood) : 


Tym razem to Hanower wygląda na olbrzyma :)

Opcjonalnie, jeszcze jedna fotka z lalką, dla odmiany stojącą obok konia :


Widzimy tu idealny przykład dopasowania skali między lalką Barbie, a modelem Mr.Z
(który nie bardzo znajduje swoje odzwierciedlenie w przypadku oryginalnych wierzchowców firmy Mattel) .
M.in z tego też powodu bardzo chciałam, by jakikolwiek model od Mr.Z dołączył do mojej kolekcji.

I tym oto akcentem, kończę niniejszy opis
(mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam) ;p


P.s. Jeśli chodzi o wątki osobiste, które poruszyłam w poprzednim poście, to chciałabym wrócić do nich w następnym wpisie...

Ten post chciałam w całości poświęcić na opis modelu.

Także na dziś to wszystko.
Nie wiem jak szybko znowu tu wrócę, ale wiem, że w końcu to nastąpi :)

Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkiego dobrego! <3

PAPATKI! :)


6 komentarzy:

  1. Wow po prostu wow. Oszałamiające konisko! Gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie pomyślałam, że jest prawdziwy.
    Widać, że włożyłaś dużo pracy w poprawki ale efekt świadczy o tym, że trafił w świetne ręce :D!
    Bardzo twarzowo mu w niebieskim, rzędzie i kantarku.
    Czekam na efekty drugiego ogłowia i pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że post się spodobał, szczególnie jego bohater :)
      Co do nowego ogłowia, to napotkałam na pewien problem... stąd nie wiem czy zdążę jeszcze w tym roku je zaprezentować, ale myślę, że w końcu się z nim uporam.
      Także prędzej czy później Siwy powróci, by pokazać się w nowym wdzianku, tym bardziej że dodatkowe czapraki mu tworzę :)
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i również pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Po podrasowaniu robi wrażenie, a w błękitach mu do pyska :)
    O rany, 25 i 28cm? Ile one ważą? Aż bym chciała zobaczyć je na żywo.
    Pozdrawiam ciepło w te mroźne dni <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za komentarz i miłe słowa :)
      Co do wagi modeli, to sama nie spodziewałam się, że będą aż tak ciężkie... Siwy waży trochę ponad kilogram, a Hebron prawie 2 kg
      Z jednej strony to plus, bo nie straszne im jakiekolwiek sesje zdjęciowe w wietrzne dni, ale z drugiej strony bardzo ciężko i nieporęcznie jest je transportować :/
      Z tego też względu nie wyobrażam sobie uczestniczyć z nimi w imprezach typu Life Show... tym bardziej, że nie jestem zmotoryzowana :(
      Ale kto wie, może jeszcze kiedyś się uda :)
      Tymczasem również pozdrawiam cieplutko ! <3

      Usuń
  3. Od kiedy pierwszy raz ujrzałam te konie zastanawiałam się w jaki sposób są zrobione, czy to prawdziwa sierść? Nie mogłam uwierzyć, że to rzeźbienia! Siwek znacznie lepiej wygląda po poprawkach, także warto było zrobić mu lifting. Właśnie odnawiałam siwego Prancera i niestety nie wyszło mi to najlepiej. Ech te kucykowate Mattele, żeby były choć takie jak ten Twój Siwek...
    Siodło - jak dla mnie bomba - miałam zrobić coś w tym typie dla mojej Heniutki, ale nie póki co - nie mam odwagi się za to wziąć. To jest prawdziwa sztuka, także chylę czoła. Czapraki, ogłowie i halter - też wyszły świetnie. Gratuluję i pozdrawiam gorąco (bo zimno na dworzu)! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miły i budujący komentarz :)
      Choć muszę zaznaczyć, że podrasowanie Siwka bardzo ułatwiła mi faktura sierści, dzięki której pastele bez problemu się rozprowadzały i mieszały ze sobą.
      Myślę, że znacznie trudniej byłoby mi ładnie wycieniować tak gładki model jakim jest Twój Prancer - zwłaszcza przy użyciu pędzla i akryli, a nie np. aerografu. Także również podziwiam Twoją determinację i cierpliwość, tym bardziej, że chodziło o odwzorowanie oryginalnego, firmowego malowania :)
      To wymagało sporej zręczności i odwagi :)
      A co do siodła... to trochę mi zajęło zanim udało mi się uzyskać jego obecny wygląd.
      Moje pierwsze tego typu twory ćwiczyłam właśnie na Mattelach, ale niestety żadne z nich nie zachowały się do dzisiaj. Potem próbowałam swoich sił na Breyerach i póki co nigdy nie byłam z nich zadowolona. Ze wszystkich prób przetrwało tylko jedno siodełko i to w dodatku nieudane, które raczej nie nadaje się do prezentacji.
      Co najwyżej by pokazać jak wyglądał mój progres twórczy...
      Siodło na Siwka, to na razie jedyne siodło a którego jestem w miarę zadowolona, choć do ideału wciąż mu daleko.
      Ale jak to mówią : "trening czyni mistrza".
      Najważniejsze, to się nie zrażać, gdy coś nie wyjdzie za pierwszym czy dziesiątym razem i nigdy się nie poddawać :p
      Dlatego trzymam kciuki, byś mimo wszystko spróbowała z tym siodłem dla Heni :)
      W końcu się uda!
      Również pozdrawiam ciepło i ściskam serdecznie :)

      Usuń

Dziękuję, jeśli udało Ci się przebrnąć post do tego miejsca ;) Każdy konstruktywny komentarz jest mile widziany :)