wtorek, 18 lipca 2023

Jestem

  Na chwilę... ale wrócę.





Witam Was po baaardzo dłuuugim czasie...
Wreszcie udało mi się coś napisać.
Tym bardziej, że od ostatniego posta minęło już ponad półtora roku (sic!)
Choć nie było mi łatwo znaleźć w sobie dość motywacji, siły i czasu, to
stwierdziłam, że może tak będzie lepiej - napisać cokolwiek, niż nie pisać nic...


A więc zacznę od tego, że właściwie poza paroma wyjątkami, to dużo się u mnie nie zmieniło na lepsze, a wręcz przeciwnie.
I nie ma co tu owijać w bawełnę, nie ma to sensu...
Każdy mój dzień (w większości), zależny jest od stanu zdrowia.
Z tego tytułu, trudno mi wrócić na stałe do blogowania.
Przez ostatnie lata na próżno próbowałam zaakceptować fakt, że już nigdy nie będę mogła żyć tak jak bym chciała - kto z Was borykał się z poważną i przewlekłą chorobą, ten wie co mam na myśli.

Mimo to, doszłam do wniosku, że czekanie na odpowiedni moment, by ruszyć z blogiem, to jak walka z wiatrakami.
Dlatego dziś wykorzystuję każdą nadarzającą się okazję, by coś tu napisać.
Podobnie rzecz ma się ogólnie z moją twórczością - lepiej jest zrobić choćby najmniejszy krok do przodu, niż stać w miejscu. 
Stąd postanowienie, by ostatecznie nie żegnać się z tym miejscem, choćby posty miały ukazywać się nie częściej niż raz w roku.
Wiem jak beznadziejnie to brzmi, ale nie chcę już niczego więcej obiecać.
Choroby z którymi boryka się mój organizm, na tą chwilę są nie do opanowania.
Wciąż jednak mam nadzieję, że kiedyś komfort mojego życia znacząco się poprawi i czasu, sił oraz natchnień do pisania czy tworzenia będzie więcej.
Tymczasem jest jak jest... :(

Najbardziej w tym wszystkim boli mnie fakt, że przez chorobę nie tylko ciężko mi pisać czy tworzyć, ale też zadbać prawidłowo o wszystkie moje zwierzaki.
Agamę brodatą Mushu, którego już kiedyś Wam przedstawiałam, mam ponad 4 lata:


Był moim pierwszym stworzonkiem po długotrwałej przerwie, gdy po śmierci kochanego psa, świnki morskiej i sprzedaniu ostatniego akwarium, postanowiłam nie brać więcej zwierząt.
No ale jak to zwykle bywa, trochę trudno w takich postanowieniach wytrwać do końca.
Szczególnie, gdy człowiek przez większość swojego życia miał w domu niemały zwierzyniec :/
I chyba nikt na moim miejscu, nie potrafiłby tak nagle pogodzić się z poczuciem wszechogarniającej pustki i przytłaczającą ciszą w mieszkaniu.
A że od zawsze ciągnęło mnie w stronę zwierząt egzotycznych, to padło na gady, tym bardziej, że już w przeszłości u nas zamieszkiwały. 
 Tak więc brodacz po prostu wypełnił pustkę po stracie ukochanych futrzaków, choć ciszy już niekoniecznie... dlatego od 2 lat jestem też współwłaścicielką dwóch kocich braci, a od jakiś 8 miesięcy kolejnej agamy, która trafiła do mnie zupełnym przypadkiem i już została.

I teraz, gdy choroba staje się niekiedy prawdziwym koszmarem i robi ze mną co jej się podoba, to z bólem serca, ale prawdopodobnie będę zmuszona pożegnać się z niektórymi zwierzakami na dobre, a w najgorszym razie nawet z wszystkimi :(
Tym bardziej, że Mushu zaczął mi ostatnio niedomagać, a ja już nie mam ani sił ani wystarczających finansów, by go wyprowadzić z tego stanu :(
Nawet gdybym wyprzedała część swoich modeli, to i tak będzie to kropla w oceanie potrzeb, bo swojego zdrowia za to nie kupię.
Niestety czasem przez długie lata, lekarze nie potrafią prawidłowo zdiagnozować pacjenta, a człowiek wtedy ma nadzieję, że na pewno jego "niedomagania" są tylko przejściowe...
Tymczasem zwierzęta potrzebują przede wszystkim zdrowych opiekunów... oraz mądrych i empatycznych weterynarzy.

Bardzo mnie martwi i przytłacza teraz to, co stanie się ze mną i moim zwierzętami.
Próbuję zrobić wszystko co w mojej mocy, by trafiły w dobre ręce.
Staram się myśleć optymistycznie i się nie załamywać, choć nie zawsze mi się to udaje.
Ciężko znaleźć nowy dom dla kogoś, dla kogo samemu chciało się stworzyć najlepszy możliwy dom i być przyjacielem do samego końca :(((
Tymczasem w tej sytuacji, to chyba najlepsze możliwe wyjście 😢

Niestety coraz częściej zdarzają mi się takie dni, gdy bez pomocy bliskich nie jestem w stanie zadbać nawet o siebie.

Nie wiem czy to dobry pomysł, by o tym wszystkim tutaj pisać, ale z drugiej strony ciężko mi będzie tłumaczyć w kolejnych postach dlaczego ich ton jest taki, a nie inny...
Więc jak to mówią: "raz kozie śmierć"... :(

Z bardziej "optymistycznych" i typowo modelowych rzeczy :

 Może rzuciło Wam się w oczy, że 
po raz kolejny zmianie uległ mój podpis na zdjęciach.
Otóż stwierdziłam, że skoro w innych miejscach w sieci (głównie na fb), używam pseudonimu zamiast nazwiska, to i tu by wypadało.
Tak dla porządku.

Jeśli chodzi o kolekcjonerstwo, to stanęło trochę pod znakiem zapytania.
Przez ostatni czas do mojej kolekcji dołączyły właściwie tylko 3 modele - w tym jeden upragniony mold, którego otrzymałam w prezencie:


Podobał mi się już od dawna, zwłaszcza, że do tej pory nie miałam żadnego siwka w skali Traditional.
Opiszę go pewnie kiedyś... może przy okazji kolejnych Świąt Bożonarodzeniowych - w końcu to koń świąteczny.

O pozostałych modelach nie będę się specjalnie rozpisywać, zdradzę jedynie, że są w skali LB.
Właściwie nie wiem jeszcze co z nimi zrobię... czy też pójdą kiedyś na customy i prędzej czy później zostaną sprzedane czy może jednak je zachowam :/
Dlatego na razie nic więcej na ich temat nie napiszę.

Z innych ciekawostek wymienię, że tak na dobrą sprawę zmianie uległo też moje podejście do starszych koni firmy Mattel.
Być może niektórzy z Was zdążyli zauważyć, że od dłuższego czasu pod głównym zdjęciem bloga brakuje zakładki dedykowanej właśnie rumakom Barbie...
Otóż uznałam, że utrzymywanie jej w takiej formie jak dotychczas, nie miało większego sensu.

Parę lat temu stwierdziłam, że bardziej niż polowanie na kolejne zabytkowe egzemplarze, pociąga mnie ich przerabianie i repainting.
Z tego tytułu postanowiłam zostawić sobie tylko kilka wybranych koni, a resztę sprzedać.

Aktualnie, to właśnie Mattelowe rumaki zajmują najważniejsze miejsce w kręgu moich zainteresowań.
Do tego stopnia, że "klasyczne modelarstwo konne" trochę zeszło na dalszy plan...
O szczegółach na razie nie będę pisać, zdradzę jedynie, że plany wobec Matteli są na tyle ambitne, że realizacja ich potrwa zapewne jeszcze kilka ładnych lat (o ile zdrowie w ogóle mi na to pozwoli).

I choć za tradycyjne modele nie biorę się już tak często jak kiedyś, to jednak gdy tylko poczuję się lepiej, to wciąż z ogromną frajdą przychodzi mi tworzenie miniaturowych rzędów - szczególnie kantarów na skalę Trad.
Jest to też dla mnie swego rodzaju odskocznia w najtrudniejszych momentach życia, zwłaszcza gdy brakuje sił na bardziej wymagające przedsięwzięcia, jak np. obrazy czy customy.
Niestety najczęściej i tak wszystkie moje plany i ambicje weryfikuje choroba... :(

Mimo to, chciałabym się Wam pochwalić jednym ze swoich ostatnich mini tworów.
Oto skórzany kantar na model Schleich:


Powstał już dosyć dawno - bo w zeszłym roku, ale jestem z niego szczególnie dumna, ponieważ to mój drugi tego typu projekt, wykonany głównie ze skóry i na tak małą skalę.

Model na zdjęciu pochodzi z zestawu "Horse Club - Sofia & Blossom" - klacz andaluzyjska (nr. 42540)
-  obecnie nie posiadam go już w swojej kolekcji - został sprzedany wraz z kantarem.
Co najważniejsze, to był też pierwszy projekt, którego dla odmiany nie robiłam dla siebie... a z myślą o ewentualnej sprzedaży - gdyby komuś się spodobał.

Stąd też pomysł, by w przyszłości uruchomić nową zakładkę, w której będę oferować na sprzedaż wszystkie moje dotychczas wykonane rękodzieła - od kantarków z uwiązami, po kostiumy arabskie, customy, szkatułki z końmi i obrazy oraz niektóre z moich modeli.

Aktualnie oprócz kilku najnowszych kantarów, chciałabym sprzedać także te starsze, które swego czasu prezentowałam na blogu.
Głównie dlatego, że od wykonania pierwszego z nich, minęło sporo czasu i jeśli chodzi o dopracowanie detali - da się zauważyć niemały progres.
Ponadto z każdym kolejnym projektem, zaczęłam wyrabiać sobie pewien styl, więc o ile zdrowie i warunki pozwolą, to chciałabym w przyszłości bardziej się na tym skupić.


Z innych ciekawostek pragnę dodać, że choć modele koni trochę mniej mnie ostatnimi czasy absorbują, to jednak nie poprzestaję tylko na samych kantarach...
Może nie mam wobec nich tak ambitnych planów jak w przypadku Matteli, ale w pewnym stopniu są dla mnie nadal interesujące.
Na przykład powoli kończę rozpoczęte przed laty customy.
Póki co jeszcze się nimi nie pochwalę, bo muszę je dopracować.
 Zdradzę jedynie, że większość to konie arabskie w różnych skalach.

Oprócz tego czasem ruszam też moje olbrzymy od Mr.Z.

O pierwszym z nich, czyli Siwym już niedługo będzie post (wreszcie).



A tymczasem dziś pokażę Wam trochę zdjęć niedawno ukończonego rzędu dla niego wraz z pozującą lalką:



I wierzcie lub nie, ale zrobienie samego siodła zajęło mi... ponad 5 lat !
I niestety ma tyle błędów, że kilka razy bardzo poważnie zastanawiałam się nad jego unicestwieniem :/
A wydawać by się mogło, że przy tej skali praca powinna iść jak z płatka...
No niestety.
Od początku miałam ogromne problemy z wyprofilowaniem terlicy, potem z wypełnieniem poduszek i kształtem tybinek i ostatecznie nie wyszło mi tak jak planowałam :/

Póki co, więcej szczegółów tego siodła (jak i całego rzędu), zdradzę Wam przy okazji opisu konia, a na razie tylko tyle.

Mimo wszystko myślę, że Siwy w pełnym rzędzie z jeźdźcem, prezentuje się całkiem przyzwoicie i to cieszy mnie najbardziej.

I to by było wszystko na dziś.

Nie wiem kiedy znowu się tu spotkamy, ale bardzo bym chciała, by nastąpiło to jak najszybciej.
I obym miała wtedy dla Was lepsze wieści :(

Przyznam, że tęskniłam za tym miejscem.
Ogromnie brakowało mi Waszych komentarzy, nowych postów... :(
Z niecierpliwością czekam więc na odzew z Waszej strony, a tymczasem ściskam serdecznie i życzę Wam samych cudownych, letnich chwil, porządnego odpoczynku i wszystkiego co najlepsze!

Elmo - jeden z moich kotełków, dołącza się do życzeń :)



Proszę też, trzymajcie kciuki (kto tylko ma chęć), za pomyślną przyszłość tego bloga, a także moich zwierzaków :(

Do przeczytania... oby wkrótce! <3333
Papatki!!!


10 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nowy post!
    Super jest widzieć coś nowego tutaj!

    Los bywa okrutny. Chciałabym pocieszyć Cię jakąś mądrą myślą, ale nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, więc chyba jednak nie powinnam. Tulę Cię mocno i trzymam kciuki, żeby najnowsza diagnoza okazała się właściwa i żeby trafił Ci się lekarz, który będzie umiał postawić Cię na nogi

    Jeśli chodzi o modele, to nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jakie arabiaste cuda przed nami ukrywasz, a i o siwku chętnie poczytam :) Podoba mi się Twój najnowszy zestaw, fajny dobór kolorów i schludne wykonanie. Siodło może i ma nieco płaską terlicę i poduszki podbicia, ale strasznie podoba mi się kształt motylka i detale przy przednim łęku. Natomiast ogłowie wygląda niemalże jak prawdziwe O.o Swoją drogą projekt który ciągnie się 6 lat i ostatecznie nie wygląda tak dobrze jak miał - to tak bardzo przypomina moją pracę nad czymkolwiek (':

    Trochę głupio się czuję skacząc z tak nieważkiego tematu jak figurki do tematów poważnych, ale chyba taki urok poważnych przemyśleń w przestrzeni modelowej. W każdym razie trzymam kciuki za Ciebie, bloga i Twoje pupile.

    Do kolejnego posta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ciepłe słowa i zrozumienie. Co do tych lekarzy, to też bym chciała by trafił się taki, który naprawdę zna się na tym co robi i chce pomóc pacjentowi. Niestety o dobrych specjalistów coraz trudniej...
    Póki co staram się zadbać o siebie jak najlepiej.
    A co do modeli, to cieszę się bardzo, że spodobał Ci się ten rząd i czekasz na więcej ;) To motywujące :)
    Aczkolwiek przy moich problemach, to niestety nie wyrobię się z wszystkimi planami tak szybko jak bym chciała. Ale powoli do przodu... a w końcu będzie też i z górki.
    Post z Mr. Z już niemal ukończony, więc postaram się tu przygalopować z Siwym najszybciej jak się da :) Dziękuję za odzew i kciuki :) Również pozdrawiam cieplutko i ściskam najmocniej <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że coś napisałaś! Mam nadzieję, że mimo trudności życiowych nie poddasz się w walce, bądź dzielna i powoli brnij do przodu. Nie potrafię się postawić w Twojej sytuacji, ale przesyłam ogrom uścisków i wsparcia!
    Siwek jest przepiękny. Podziwiam Cię za wytrwałość, ja już dawno rzuciłabym ten projekt z miliona powodów.
    Życzę zdrowia i pogody ducha, zaglądaj tutaj, jak będziesz miała siłę! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serca! Właściwie to nawet nie spodziewałam się jakiegokolwiek komentarza po tak długiej ciszy na blogu, więc każde miłe słowo cieszy tym mocniej. Pozdrawiam i również życzę wszystkiego dobrego! <3

      Usuń
  4. Jej, cieszę się, że wróciłaś. Czytałam Twojego bloga jak Cię nie było.
    Przede wszystkim to chciałabym życzyć zdrowia i trzymam kciuki, żeby zwierzaki jednak mogły z Tobą zostać!
    Co do kantarka to jest bardzo ładny i chętnie bym taki kiedyś przygarnęła jakby się na sprzedaż pojawiły, bo ja sama mam lewe ręce do miniaturek. A zrobienie siodła? To dla mnie czarna magia, więc i tak gratuluję ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa! Również ogromnie cieszy mnie to, że do mnie zaglądałaś mimo, że przez tak długi czas nic tu się nie działo :(
      Mam nadzieję, że w końcu uda mi się nadrobić wszystkie zaległości.
      Co do zwierzaków, to niestety chyba nie mam co liczyć na cud...
      Mushu już znalazł nowy dom i raczej do mnie nie wróci :(
      Co do reszty zwierząt, to najbliższe miesiące będą dla mnie decydujące i wtedy się okaże co dalej.
      A co do kantara i siodła, to nawet nie przypuszczałam, że tak się spodobają :) Więc tym bardziej mam motywację, by w końcu uruchomić zakładkę z rzędami na sprzedaż :)
      Tymczasem staram się na spokojnie sobie wszystko poukładać. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i słowa otuchy, pozdrawiam również! :)

      Usuń
  5. Przytulam. Nie wiem co jeszcze mogę w takiej sytuacji zrobić.
    Liczę na to, że kolejne odkrycia w dziedzinie medycyny pozwolą naprawić to, czego teraz nie umiemy naprawić, wyleczyć nieuleczalne i poprawić komfort życia na tyle, ile się da. Kurczę, przykra sprawa z tymi lekarzami. Od siebie osobiście mogę doradzić - jeśli mogę - szukanie do skutku kogoś, kto widzi w Pacjencie coś więcej niż kolejny numerek do przyjęcia. To bywa długotrwałe i demotywujące, ale gdzieś musi być jakiś prawdziwy, dobry lekarz.
    W sprawie zwierząt - może jakaś fundacja mogłaby pomóc w wydaniu pociech do nowych domów, albo chociaż przygotowaniu umowy adopcyjnej?

    Dołączam do Nath w zachwytach nad zestawem siwka, przepięknie mu w błękitach. Jestem ciekawe Twojej opinii na jego temat, jak i skrywanych modeli.

    Pozdrawiam cieplutko! Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, naprawdę nie spodziewałam się tylu serdecznych komentarzy <3 Czasem to wszystko czego człowiek potrzebuje, by stawić czoła trudnym sytuacjom. Każde miłe słowo wypowiedziane od serca jest na wagę złota.
      Co do tych lekarzy, to nie powiem... idzie się załamać :(
      Ale staram się myśleć pozytywnie, w końcu musi być dobrze.
      A tymczasem staram się robić co tylko się da, by nie stracić nadziei.
      Jeśli chodzi o zwierzaki, to niestety stało się najgorsze i mojego Mushu nie udało mi się zatrzymać :( W zeszłym tygodniu musiałam się z nim pożegnać. Ale wiem, że trafił do dobrego domku i jest w najlepszych możliwych rękach.
      Co do fundacji, to chciałabym, by było jak mówisz... ale nie jest zbyt optymistycznie :(
      W mojej okolicy coraz trudniej uzyskać jakąkolwiek pomoc, bo wszystkie dostępne fundacje, same borykają się z nadmiarem zwierząt oczekujących na adopcję :(
      Także muszę szukać pomocy na własną rękę.
      Póki co przede mną kilka trudnych miesięcy i to one będą kluczowe jeśli chodzi o możliwość zatrzymania pozostałych moich zwierzaków.
      A co do modeli, to cieszę się, że zarówno Siwy jak i rzędy się spodobały. Mam nadzieję, że nadchodzący post spodoba się jeszcze bardziej :) Oby tylko starczyło mi sił by go dopracować.
      Tymczasem pozdrawiam również i ściskam najserdeczniej ! <33

      Usuń
  6. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać nowy post u Ciebie. Przykro mi jednak, że masz tak poważne problemy ze zdrowiem, trzymam mocno kciuki i przesyłam ciepłe myśli, by wszystko się jakoś ułożyło. Ważne byś nie traciła wiary. Dobrze, że zdecydowałaś się napisać i jeśli tylko czujesz, że to nawet w minimalny sposób pomaga - pisz więcej. Zwierzaki są dobrymi terapeutami, więc dobrze choć jednego mieć obok siebie - oczywiście jeśli tylko jesteś w stanie zapewnić mu podstawową opiekę. Co ważne - masz wspaniałą pasję - coś takiego także pomaga utrzymać równowagę psychiczną. Patrząc na to pierwsze zdjęcie w tym poście przez dłuższy czas zastanawiałam się na co patrzę - czy to aż tak realistyczny obraz? Czy to możliwe, że to zdjęcie jakiegoś modelu? Ale to ogłowie wygląda tak hiper realistycznie! Podoba mi się połączenie czarnego z niebieskim, przy siwym koniu - no bomba! Nie bardzo ogarniam temat siodeł, sama jeszcze nie podjęłam próby, choć gdzieś tam daleko w planach mam zapisane, że się wezmę. Chylę czoła, bo wiem, że nie jest to prosty temat. Nawet jeśli coś nie wyszło do końca, jak chciałaś - następnym razem będzie łatwiej i znajdziesz sposób na dopracowanie szczegółów - tak to zwykle bywa, że praktyka czyni mistrza i nie można wymagać od siebie zbyt wiele. A z czasem miło jest widzieć swój progres. Jestem bardzo ciekawa, co tam tworzysz z tymi Mattelami i nie mogę uwierzyć, że wyparły one dużo doskonalsze, poważne modele.
    Życzę Ci siły do walki, zdrowia i kiedy to tylko możliwe - uśmiechu i pogody! Mocno trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za słowa wsparcia. Niestety przez ostatnie miesiące problemy tylko się piętrzą i chwilami naprawdę brakuje już sił i chęci na cokolwiek. Nie miałam nawet jak wejść na blogera i zweryfikować kolejne komentarze na czas, dlatego dopiero teraz odpisuję :(
      Post z Siwym, mimo założeń, wciąż nie został dopracowany i czeka na swoją publikację. Mam nadzieję, że na dniach go ukończę :(
      Ale jest mi naprawdę bardzo miło, że rząd na ten model, wywołał tak pozytywny efekt :)
      A co do Matteli, to chyba głównie kwestia sentymentu... bo jednak nie ma co ukrywać, że budową nie dorównują Breyerom.
      Ja jednak postanowiłam zrobić wszystko, by wydobyć z tych koników cały ich ukryty potencjał :)
      Nie chcę w tym miejscu zdradzać nic ponadto, bo z racji moich ograniczeń zdrowotnych, na efekt końcowy przyjdzie jeszcze długo poczekać... Ale mam cichą nadzieję, że w końcu uda mi się osiągnąć zamierzony cel... przynajmniej częściowo :p
      Tymczasem jeszcze raz dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzenia <3 Również pozdrawiam i ściskam serdecznie! :)

      Usuń

Dziękuję, jeśli udało Ci się przebrnąć post do tego miejsca ;) Każdy konstruktywny komentarz jest mile widziany :)