poniedziałek, 1 listopada 2021

Chęć ucieczki...

oraz decyzja o zawieszeniu bloga.


"Ku wolności"
- kredka akwarelowa, format 50 x 40 cm

Witam Was serdecznie choć może niezbyt entuzjastycznie... i mimo, że dzisiejszy dzień do wesołych nie należy, to jednak nie o Wszystkich Świętych będzie ten wpis.
Na wstępie chciałam Wszystkich czytelników bardzo przeprosić za tak późny odzew.
Być może niektórym osobom trudno będzie to czytać - zwłaszcza, że już wielokrotnie nadwyrężałam Waszą cierpliwość.
Niestety, mimo całej masy pomysłów i planów o jakich wspominałam przez ostatnie lata, ostatecznie nie udało mi się z ich realizacją.
Na domiar złego, moja "kopytna" wena "chyba odeszła na dobre, a wraz z nią cały zapał i motywacja do tworzenia.
Do tego dochodzi jeszcze szereg innych spraw, na które nie mam już większego wpływu, a na których temat napiszę nieco więcej w dalszej części posta...
 

Wiele bym dała, by ten post był najnowszym opisem jakiegoś kolejnego modelu, rzędu czy też prezentacją moich najświeższych obrazów.
Niestety jest inaczej...
Jeden, jedyny rysunek jaki udało mi się ostatnio wykonać widzicie w nagłówku. Od czasu zrobienia tego zdjęcia, był jeszcze wielokrotnie przeze mnie poprawiany, gdyż ciągle nie byłam z niego dość zadowolona (zwłaszcza jeśli chodzi o proporcje).
I całkiem nieprzypadkowo - tudzież niezwykle trafnie oddaje on aktualny stan mojej duszy... czy jak kto woli - psychiki.
Choć spokojnie... jeszcze się nie żegnam... ani nic z tych rzeczy!

Po prostu nie chciałam dłużej milczeć bez wyjaśnienia.

Potrzebuję trochę czasu by uporządkować niektóre rzeczy i przygotować się na inne. Na tą chwilę zwyczajnie też brakuje mi motywacji by pogodzić bloga z szarą prozą życia, a i warunki do tworzenia czegokolwiek nie są zbyt sprzyjające.

Stąd decyzja o zawieszeniu aktywności... mam nadzieję, że słuszna.

Na ile to będzie możliwe, chciałabym wznowić bloga najpóźniej pod koniec zimy - jeśli okoliczności pozwolą. W przeciwnym wypadku wrócę tu dopiero w przyszłym roku.
Kiedy dokładnie - nie mam pojęcia :/
Wybaczcie...
Nie wiem czy to dobry pomysł, by dzielić się w tym momencie jakimiś osobistymi problemami, jednak szczerze... męczy mnie fakt, że już od dłuższego czasu bardzo poważnie szwankuje mi zdrowie i jest to jedna z głównych przyczyn mojej nieregularnej aktywności tutaj.
Bardzo mnie to przytłacza i powoduje nawracające stany depresyjne.
Wiele bym dała by to zmienić... ale póki co nie bardzo mam jak.
Tym bardziej, że nieco ponad miesiąc temu, po bardzo długiej i wyczerpującej walce z chorobą, odeszła moja kochana babcia. Wciąż jeszcze nie umiem się z tym pogodzić...
Wszystko co do tej pory napawało mnie jakimś entuzjazmem, całkiem straciło sens.
Dosłownie wszystko.
Np. kolekcja plastikowych koników - choć niezbyt imponująca, to jednak zaczęła mnie przytłaczać.
Stąd postanowienie, by poważnie ją ograniczyć.
I tak doszłam do wniosku, że skala LB (którą do tej pory najłatwiej było mi zbierać), już od jakiegoś czasu przestała zachwycać mnie realizmem.
Tak więc stwierdziłam, że nie ma sensu brnąć w to dalej i że na stałe zostawię sobie tylko kilka wybranych figurek, a resztę spróbuję przerobić na customy i sprzedać.
Być może wcześniej kilka z nich opiszę na blogu i tu też zamieszczę link do mojego konta na Olx z ewentualną ofertą.
Ogólnie mam zamiar skończyć z kolekcjonerstwem na większą skalę - dotyczy to także koni od Mattel'a.
Zamiast tego wolałabym szerzej oddać się sztuce.
Choć w ostatnich miesiącach moje stadko modeli nieco się powiększyło (więcej o nowych nabytkach poniżej), to były to głównie te najbardziej wymarzone pozycje - z i tak już mocno okrojonej "chciejlisty".

Jeśli chodzi o samego bloga, to na tą chwilę nie wiem czy w przyszłości jeszcze go dodatkowo nie zmodyfikuję pod względem ogólnego charakteru.
Nie ukrywam też, że bardzo poważnie zastanawiam się nad jego całkowitym zamknięciem... jeśli nie miałabym innego wyjścia...
Ale póki co mam nadzieję, że tak czarny scenariusz się nie spełni.

Tymczasem postaram się skupić głównie na tym co dla mnie w tej chwili najistotniejsze - czyli zdrowiu.

A w nadchodzących tygodniach - o ile okoliczności pozwolą, spróbuję nieco uaktualnić niektóre starsze posty i strony (zakładki pod zdjęciem głównym), więc mimo wszystko warto do mnie czasem zajrzeć.
Zmiany obejmą głównie strony ze zdjęciami modeli OF i customami, gdyż nazbierało mi się trochę nowości.
Niestety na ich dokładniejsze opisy będziecie musieli jeszcze poczekać, a w tej chwili mam dla Was jedynie kilka zdjęć, o których wspomniałam wcześniej:

Od lewej: Breyer Traditional KB Omega Fahim (nr. 1846) i WGC Marc of Charm (nr. 1847)

Tych panów chyba nikomu przedstawiać nie muszę, dodam jedynie, iż od dawna marzyłam by mieć jakiekolwiek koniki na tych moldach.
Oba modele na żywo prezentują się znacznie lepiej niż na zdjęciach.
Urzekła mnie ich dynamiczna sylwetka, ekspresyjnie rozwiane grzywy i ogony... no i przepiękne umaszczenie... a muszę przyznać, że tym razem trafiły mi się naprawdę dobrze wycieniowane sztuki :)
Omega Fahim, w przeciwieństwie do tego co widzicie na zdjęciu, jest w rzeczywistości kruczokary i w odpowiednim świetle mieni się granatowym połyskiem.
Tu firma bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła :)
Jeśli chodzi o Marc of Charm'a, to również się nie zawiodłam. Koń jest maści brudno-kasztanowatej, a jego grzywa wraz z ogonem wygląda niczym żywy płomień :)

Następnym spełnieniem marzeń okazał się mój kolejny olbrzym od firmy Mr.Z :

Mr.Z Arabian Horse
Mr.Z Arabian Horse (nr. 051-1) skala 1/6

Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś dokładniej go opisać... jak i pozostałe 2 modele tej firmy, od dawna czekające w kolejce na swój post.
W tej chwili napiszę tylko, że z całej trójki, arab ma najpiękniej wyrzeźbioną głowę i kopyta. Ogólnie cały mi się bardzo podoba, choć sylwetkę ma nieco skróconą i "długonożną".
Ale poza tym i tak robi niesamowite wrażenie :)

I to by było tyle z pozytywów... 

Nie wiem kiedy znów się tu spotkamy, ale mam nadzieję, że do tego czasu zdążę sobie wszystko poukładać i wrócić do Was już na stałe i bez większych przerw - z nową, lepszą energią i samopoczuciem.

No i najważniejsze - pamiętajcie, że mimo pozornej ciszy i zastoju na blogu, w dalszym ciągu aktywnie przeglądam posty innych czytelników i użytkowników bloggera - na to zawsze znajduję czas... a niekiedy także skomentuję.

Także mimo wszystko wierzę, że wybaczycie mi dłuższą przerwę w pisaniu i zrozumiecie decyzję o zawieszeniu aktywności. 
 
Tymczasem żegnam się z Wami przygnębiona :(

Jednocześnie pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!

Do przeczytania... <3 <3 <3



4 komentarze:

  1. Zdrówka, siły i wszystkiego dobrego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie musisz nas przepraszać za kolejną przerwę na blogu - to Twój blog, Twoje życie i Twoje sprawy. Przykro słyszeć, że nie dzieje się u Ciebie najlepiej, przesyłam dobrą energię, mimo odległości. Co do układania spraw to zawsze niestety mam podobnie; niezależnie czy mam wolne, czy świat wokół mnie się wali, nie umiem poukładać sobie spraw na tyle, by ogarnąć i te blogowe. Myślę, że z tym blogowaniem u Ciebie może być z tym podobnie, w końcu blog jest „na doczepkę” i nie jest niczym istotnym. Trzymaj się tam i zajmij się sobą

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że życie ostatnio dało Ci w kość. Trzymam kciuki za unormowanie spraw i ustabilizowanie zdrowia oraz swojej psychiki <3 Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
    Co do bloga, nie ma co na siłę. Poczekamy, jeśli nie zechcesz wrócić, zaakceptujemy, ale ja z pewnością będę czekać jako wierny czytelnik <3
    Gratuluję konikowych nowości i cieplutko pozdrawiam!

    PS Rysunek jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze. Dodały mi otuchy choć nie czuję się najlepiej. Cieszę się, że mimo wszystko, wciąż tu zaglądacie. To naprawdę miłe, dziękuję <3 <3 Serdecznie Was pozdrawiam i mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, jeśli udało Ci się przebrnąć post do tego miejsca ;) Każdy konstruktywny komentarz jest mile widziany :)