wtorek, 5 maja 2020

Gdy czas goni, a ja nie nadążam...

Czyli prezentacja mini zestawu arabskiego na skalę classic, a także o moich planach i czasie spędzanym poza blogiem ;)




Witam! Wreszcie jestem :) Dziś zaprezentuję Wam niedawno skończoną prezenterkę w skali 1:12 na konie arabskie wraz z uwiązem. Ale to nie wszystko... Wielu z Was komentując moje posty, wyraźnie dało mi do zrozumienia, że pojawiam się na blogu zbyt rzadko. Wiem, że to bardzo frustrujące i dla mnie samej dość przygnębiające. Wobec tego postaram się "pokrótce" wyjaśnić w czym tkwi problem i dlaczego tak jest. Jednocześnie zdradzę kilka szczegółów mojej pracy na rzecz bloga... oraz poza nim ;) Będzie też o planach na najbliższą przyszłość, a także trochę zapowiedzi. Zapraszam więc do lektury! :)


Zaczynając pisać tego posta, bardzo długo zastanawiałam się nad samym wstępem... W dobie wszechobecnej walki z pandemią koronawirusa, świat stanął na głowie (również mój) i niestety nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić...  Owszem wiem, że powoli łagodzone są kolejne restrykcje, jednak mimo to, przyszłość wciąż stoi pod znakiem zapytania i raczej nie napawa optymizmem. Największe przygnębienie dopadło mnie w czasie kwarantanny towarzyszącej tegorocznym świętom Wielkanocnym. To był dla mnie i dla moich bliskich bardzo trudny czas. Totalnie odeszła mi ochota na tworzenie i nie tylko... Ogólnie ta cała pandemia, to dla mnie rzeczywistość dość surrealistyczna... I choć mam świadomość, że takie niekorzystne (głównie z naszego punktu widzenia) zjawiska jak epidemie (czy inne kataklizmy), nawiedzały Ziemię od zarania dziejów, to jednak póki nas bezpośrednio nie dotkną, to człowiek jakoś specjalnie się nad nimi nie zastanawia... Koniec końców doszłam do wniosku, że ten blog, to chyba nie najlepsze miejsce do rozwijania takich tematów, niezależnie od tego, jak bardzo są dla nas dotkliwe i niepokojące. 
Co by się jednak nie działo, to warto pamiętać, że wszystko kiedyś przeminie ;) Dodatkowo uważam, że dobrze jest mieć w życiu przynajmniej jedną pasję, która pozwala choć na chwilę zapomnieć o problemach otaczającego nas świata ;) 
Ja najczęściej w najbardziej trudnych momentach odnajduję spokój, uciekając w artystyczny świat... choć niestety nie zawsze mam tą możliwość, ale na szczęście to nie jedyny mój sposób na wyciszenie się. Ukojenie odnajduję też podpatrując dziką przyrodę. Często też jest ona moim najlepszym nauczycielem. Podobnie jak wiara, pozwala mi  przetrwać każdą "burzę" i jednocześnie daje nadzieję, że wszystko na tej Ziemi ma swój określony czas i miejsce.
Ok, to tyle z filozofii ;p

Zanim jednak przejdę do właściwego tematu, czyli prezentacji rzędu, chciałabym w tym miejscu wyjaśnić dlaczego tak rzadko publikuję kolejne posty.

Uprzedzam jednak, że nie będzie to nic nowego. W końcu niejednokrotnie już wspominałam w poprzednich wpisach, że największym moim wrogiem jest chroniczny brak czasu... choć nie do końca... Właściwie najwięcej problemu sprawia mi sama organizacja czasu. 
Zwłaszcza gdy pojawiają się rzeczy niezależne ode mnie, jak np. nagłe zlecenia, prośby "niecierpiące zwłoki" czy też jakaś niespodziewana sytuacja losowa jak np. choroba... Wypadam wtedy z rytmu i potrzebuję trochę czasu by przystosować się do nowej rzeczywistości. Niestety często kończy się to również tym, że wiele z moich projektów zmuszona jestem odłożyć "na potem"... i niekiedy przypominam sobie o nich dopiero po kilku miesiącach, a czasem i latach :/
I jak wielokrotnie podkreślałam, najważniejszą przyczyną mojej rzadkiej aktywności tutaj jest jednak fakt, że bardziej niż kolekcjonerką jestem artystką, a Koniara z pasjami, to nie jedyne miejsce na którym się udzielam. Tym bardziej, że wciąż lepiej mi się pracuje z kartką papieru czy płótnem niż np. z customem czy modelowym rzędem, a wiele osób z mojego najbliższego otoczenia uparcie twierdzi, że malarstwo, to moje prawdziwe powołanie. Mimo to, uważam, że jedno nie wyklucza drugiego i staram się możliwie najlepiej pogodzić ze sobą twórczość artystyczną z pozostałymi pasjami. W końcu zarówno w malarstwie jak i na blogu tematem przewodnim są konie, co pozwala mi z powodzeniem łączyć jedno z drugim, na co wyraźnie wskazuje nazwa bloga ;)
Niestety jednocześnie utrudnia mi to właściwe gospodarowanie czasem i efekt tego widać w mojej aktywności. Szczególnie wtedy, gdy złapie mnie nieoczekiwany przypływ weny - wówczas wszystko inne z miejsca odchodzi na dalszy plan :/
I tak np. było jakiś czas temu w przypadku tego obrazu:


Inspiracją tej artystycznej wizji, była grafika znaleziona przypadkiem w Google. Ujęła mnie prostotą i dość ciekawym fotomontażem (niestety jej autora nie udało mi się odnaleźć).
Zdjęcie natchnęło mnie do namalowania cyklu portretów pod wspólnym tytułem: "Światło i cień".  Powyższy obraz był pierwszym z nich. Ma wymiary 50 x 40 cm i w całości wykonany został akrylami (na żywo wygląda dużo lepiej i zawiera więcej szczegółów - niestety zdjęcie wykonałam w pośpiechu na potrzeby posta).
Inną oczywistą przyczyną zaniedbywania bloga - wynikającą bezpośrednio z mojej artystycznej pracy, jest wspomniana wcześniej możliwość pojawienia się nieoczekiwanego zlecenia...
Ostatnim takim był np. ten nietypowy portret, który zlecił mi brat :



Obraz został wykonany na płótnie, również akrylami i ma wymiary 100 x 60 cm, więc jest dość spory i trochę czasu zajęło mi jego namalowanie... a co za tym idzie odbiło się to na mojej aktywności tutaj.

Pozwoliłam sobie na udostępnienie powyższych obrazów, byście zrozumieli, że malarstwo zawsze będzie nieodłączną częścią mojego życia i z oczywistych względów będzie wpływać na częstotliwość postów na tym blogu. Zwłaszcza, gdy równocześnie udzielam się także w innych miejscach, gdzie twórczość artystyczna pełni rolę przewodnią. I to by było właściwie wszystko w tym temacie...

A więc przechodząc wreszcie do meritum... przedstawiam Wam moją prezenterkę arabską w skali classic, którą skończyłam kilka dni temu: 


Została stworzona specjalnie dla mojego Breyer pintabiana - jego opis (a także całego zestawu w którym do mnie przyjechał) w niedalekiej przyszłości pojawi się na blogu... mam nadzieję ;)
Ogólnie rząd składa się z dwóch części: prezenterki oraz uwiązu z łańcuszkiem. Sama prezenterka, to kombinacja odpowiednio połączonych ze sobą łańcuszków, metalowych kółeczek, ozdobnych koralików, wstążek, nici i muliny.


 Na część nachrapnikową składa się błękitna wstążka z ozdobnym, srebrnym sznureczkiem oraz cienki, srebrny łańcuszek. Z podobnych materiałów zrobiona jest część potyliczna (nagłówek), dodatkowo zaopatrzona w sprzączkę z Rio Rondo. Zarówno do części nosowej jak i potylicznej dołączyłam dwubarwne, ozdobne chwosty z muliny i koralików. Również chwostami zakończona jest część podgardlana. Paski policzkowe, to na przemian połączone ze sobą błękitne i czerwone koraliki, dodatkowo na końcach przyozdobione nieco mniejszymi, srebrnego koloru.  


Całości wykonanego rzędu dopełnia ozdobny uwiąz, wykonany z błękitnej tasiemki rypsowej, zakończony łańcuszkiem oraz karabinkiem z Rio Rondo. Kolorystyka zestawu, to jak widać głównie czerwień i błękit + srebro, jeśli chodzi o dodatki. Uznałam, że takie barwy najlepiej będą komponowały się z maścią ogiera, choć pomysłów miałam kilka i pewnie w przyszłości również je zrealizuję ;) Ogólnie do kasztanów i srokaczy bardzo dobrze pasują żywe i kontrastowe kolory - zarówno w ciepłych jak i zimnych tonacjach.


Kończąc ten krótki opis, muszę przyznać, że prezenterka nie wygląda na szczególnie skomplikowaną i jej wykonanie nie kosztowało mnie wiele wysiłku. Wystarczyła odrobina wyobraźni i  trochę materiałów. Większość z nich (jak np. okucia Rio Rondo, wstążki, tasiemki rypsowe, itp) zakupiłam na Monocerus.pl [ klik ]. Inne zdobyłam w miejscowej pasmanterii albo pozyskałam ze starej biżuterii ;)


Ogólnie z zestawu jestem bardzo zadowolona. Pewnie w przyszłości wymyślę coś bardziej skomplikowanego, ale póki co, ogier będzie miał przynajmniej w czym się zaprezentować w nadchodzących postach :) A jak Wam się podoba w takim wydaniu?

Ok. To tyle na temat skończonego rzędu... a teraz czas na zapowiedzi :)

Jeszcze w tym miesiącu nowe rzędy zaprezentują Wam 2 rumaki:
Na pierwszy ogień pójdzie ogier marwari - Nazrudddin firmy Breyer (na zdjęciu fragment jeszcze nieskończonej pracy) :


Już w tej fazie wygląda dość nietypowo (poza samym kantarem)... a to wciąż tylko połowa drogi :)

Jako drugi zaprezentuje się ogier arabski od Stone Horses czyli mój Stalowy Wojownik (zdjęcie również przedstawia fragment rzędu) :


Dodatkowo zdradzę Wam kilka szczegółów moich pozostałych projektów...

Jedne są już skończone i czekają niecierpliwie w kolejce na publikację, jak np. Rejoice, która w zeszłym roku przeszła korektę ogona, gdyż klacz ciągle przewracała się na półce :


Przy okazji ruszyłam też arabską klacz Carinosę, ale ją to już czeka dużo bardziej skomplikowany zabieg i temat na osobny post...
Tymczasem tak prezentuje się ogon Rejoice po korekcie :


Starałam się możliwie najwierniej odtworzyć firmowy odcień farby, a także nie odbiegać zbytnio od pierwotnej formy ogona. Efekt sami oceńcie :)
Tymczasem sama Rejoice już nie może się doczekać pełnej prezentacji, ale o jej wszystkich walorach napiszę najpóźniej w czerwcu ;)

Podobnym zabiegom naprawczym poddał się też Siwy czyli hanower skali 1:6 firmy Mr. Z
Nie podobał mi się kształt jego kopyt więc postanowiłam je troszkę poprawić:


Nie bawiłam się w kompleksową korektę i dokładne rzeźbienie detali, gdyż specjalnie mi na tym nie zależało... zwłaszcza, że poza ogiera jest bardzo statyczna. Ogólnie kopyta są już dawno gotowe, a nawet pomalowane, a sam koń przeszedł gruntowną metamorfozę ;) Póki co efekt końcowy ocenicie sami, ale dopiero wtedy, gdy Siwy zechce zapozować do zdjęć :)

Pozostałe projekty o których chciałam wspomnieć, niestety wciąż czekają na finish, np. 2 rzędy klasyczne na skalę traditional oraz 1:6, które stanęły na etapie gotowych siodeł i popręgów i wypada właściwie tylko dokończyć ogłowia. Zdjęcia jednak pokażę jak zestawy będą całkowicie skończone.

Ponadto w kolejce do wykończenia - oprócz wymienionej wyżej Carinosy, czeka również kilka innych customów i drasticów. Większość z nich jest jednak dopiero na etapie preppingu bądź bazy pod malowanie, jak np. ta oto osobistość:


Czyli wszystkim dobrze znana klacz arabska Collecty Deluxe 1:12. Pierwotnie była maści kasztanowatej, ale ja próbuję ją przerobić na jasnego kasztana z lekką jabłkowitością oraz konopiastą grzywą i ogonem lub nawet izabela, który nie występuje w standardzie rasy...
Po prostu taki mam kaprys ot co! ;p Koniec końców jeszcze się nie zdecydowałam.

 I to by było właściwie wszystko, jeśli chodzi o moją działalność poza blogową i plany na najbliższą przyszłość... Trochę się tego nazbierało...
Kiedyś miałam nieco inny system pracy. Dopiero po skończeniu jednego projektu, brałam się za kolejny. Teraz jednak mam wrażenie, że życie wokół mnie toczy się za szybko i jeszcze szybciej zaskakuje mnie swoją nieprzewidywalnością. Po prostu z biegiem lat bardzo zmieniły się realia, w których przyszło mi żyć i tworzyć i dlatego wygląda to tak, a nie inaczej. No cóż, może kiedyś nad tym zapanuję ;p

Z innych rzeczy o których na koniec pragnę wspomnieć, to m.in. to, że wreszcie do mojego modelowego stadka dołączył długo wyczekiwany Empres ++++ ! :D


Jestem mega szczęśliwa, że ten bardzo urodziwy, wielce utytułowany i co najważniejsze - pochodzący z polskiej hodowli ogier, odtąd będzie dumnie panoszył się na moich półkach :)

Samego modelu nie będę szerzej opisywać, gdyż pojawiał się on już niejednokrotnie w postach innych kolekcjonerów, np. na blogu CapricornMeadow: [ klik ].
Ja ewentualnie ukażę go w zrobionych przez siebie rzędach... co z pewnością prędzej czy później nastąpi ;)

 A tymczasem w nadchodzących dniach będę głównie skupiona na dwóch rzeczach: szyciu maseczek ochronnych oraz na tym panu :


Poznajcie Mushu :)
A dokładnie samca Agamy brodatej, który aktualnie oczekuje końca gruntownego remontu swojego domku - wykonywany jest nowy wystrój przypominający kamienne ruiny prastarych domostw pustynnych plemion ;P Jaszczur tymczasowo przebywa w prowizorycznym terrarium, a do zdjęcia został na krótko wypuszczony na spacer po kanapie :)

Nie zapominajcie jednak, że mimo wielu zajęć poza blogowych i całej masy równolegle wykonywanych projektów, jeszcze w tym miesiącu zaprezentuję Wam wspomniane wcześniej rzędy.
Także do przeczytania wkrótce ;)

I mam nadzieję, że ten post pomimo swojej pozornej "chaotyczności" jednak Wam się spodobał.
Pozdrawiam serdecznie! PA ! :)



10 komentarzy:

  1. O, kurczę, tak dobrze wiem co masz na myśli. Chociaż na razie nie pracuję, to w szkole też pojawiają się nagłe ,,zlecenia", a nauczyciele u nas w LO to mają fantazję... Sama miałam przez długi czas problem z zagospodarowaniem sobie czasu na lekcje, modele, rysunki i resztę. W zeszłym roku jeszcze budziłam się pod koniec miesiąca, że chyba pora na post ,,bo już dawno nie pisałam", customów ani rzędów nie kończyłam, rysunki długopisem tworzyłam tylko dzięki lekcjom typu godzina wychowawcza, PP czy HIS, ale i tak potrafiłam odstawić je na ponad pół miesiąca, a digital art na pół roku. W tym roku szkolnym wszystko to osiągnęło apogeum, bo nie miałam czasu po południu w ogóle, po prostu w ogóle, w dodatku wzięłam się za olimiadę z przedmiotu którego nie rozszerzam (no geniusz po prostu). I jakoś tak wyszło, że musi to musi. Ogarnęłam się tak naprawdę tylko dlatego, że powiedziałam sobie - musisz. Musisz skończyć ten zestaw na x okazję, musisz robić proste maziaje w programie graficznym dzień w dzień, musisz i tyle, musisz i kropka. Gdyby nie przymusowa przerwa pewnie i tak nie zabrałabym się za bardzo za modele, bo w sumie brakło mi już na nie czasu, a i teraz chociaż niby jestem bardziej aktywna zapomniałam kompletnie o długopisie na dwa miesiące, mimo podjętych prób powrotu do rysunku, co bardzo mnie boli, bo jednak długopis stał się w zeszłym roku moim ulubionym sposobem rysowania, a nie używając go ma wrażenie, że praktycznie nie uczę się rysować, mimo tych prostych bazgrołów w Medibang Paincie. I mimo że jest lepiej nadal nie umiem zarządzać swoim czasem i wyrabiać się z lekcjami ani projektami planowo, tak jak bym chciała, nie wiem jakbym sobie poradziła, kiedy znowu otworzą szkoły.
    Kurczę, za dużo tych żali, wszędzie się skarżę i jeszcze nie mam dość cx


    W każdym razie mam nadzieję, że i Tobie uda się jakoś pozbierać z tym wszystkim do kupy i trzymam za Ciebie kciuki :)

    Czekam na wszystkie zapowiedziane rzeczy, ekwipunek wygląda ładnie, najbardziej przykuł mój wzrok zestaw dla achała. A czarno-biały arabek jest piękny *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! :) I pamiętam całkiem dobrze jak to szkoła skutecznie krzyżowała mi wszystkie artystyczne plany ;) Ale co się odwlecze, to nie uciecze :) Tak więc mimo przeszkód życzę Ci niegasnącej wytrwałości... i nigdy nie rezygnuj z długopisu! :) W dzisiejszych czasach obrazy wykonane tym narzędziem/przyborem w niczym nie ujmują jakością innym popularnym technikom, jak choćby akrylom - wiem co mówię ;) Także również trzymam kciuki byś pogodziła szkołę ze swoimi pasjami i zawsze uparcie dążyła do celu! Będzie dobrze ;P Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Życzę w takim razie, żeby udało Ci się to wszystko ogarnąć! Obrazy tworzysz nie-sa-mo-wi-te! Jestem zachwycona, szczególnie koniem (zresztą, co tu się dziwić). Rzędy również są przepiękne, a kolor niebieski idealnie pasuje do tego modelu. Czekam zatem na pokazanie kolejnych prac :D Jaszczur jest mimo wszystko przeuroczy! Ale bym go tak... Pomiziała palcem ;P Jaki on jest w dotyku? Taki suchy czy bardziej mokry ;) ? Albo może trochę oślizgły :P ?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo miło mi, gdy czytam takie komentarze :) Co do jaszczura... nie, na pewno nie jest oślizgły xD Raczej suchy (o ile nie wykąpie się w swoim mini basenie), a nawet lekko chropowaty, w końcu niemal cała jego skóra pokryta jest kolcami (na szczęście nie są ostre) oraz łuskami (w dotyku podobne do naszych paznokci). Poza tym te jaszczurki, to jedne z najbardziej kontaktowych gadów w terrarystyce i bardzo przywiązują się do człowieków ;) Na zachodzie mówi się o nich: "kolczaste pieski" i myślę, że ten przydomek idealnie do nich pasuje. Jednak nie ma co się oszukiwać... ich skóra raczej nie zachęca do miziania, choć pod "bródką" są dość gładkie :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Bardzo podoba mi się zrobiona przez Ciebie prezenterka, to połączenie kolorystyczne jest świetne! W połączeniu z maścią pintabiana całość wygląda wyśmienicie.Życzę dużo wolnego czasu na skończenie zaczętych projektów i z niecierpliwością wyczekuję wpisu o rzędach. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Cieszę się, że prezenterka się spodobała ;) Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Wow
    Zestaw arabski jest przepiękny! Twoje obrazy to naprawdę obłęd. Nie wiedziałam, że potrafisz tak malować <3
    Ogonek od Smka wygląda bardzo ładnie, nawet mu lepiej ;)
    Czekam z niecierpliwością na efekty końcowe reszty prac ^^
    A no i szanowny Panie Mushu - Jest Pan przeuroczy.
    Wygłaszcz go ode mnie (jeśli to lubi oczywiście). Niestety za bardzo się nie znam, ale bardzo lubię takie zwiarzaki.
    Graty Empresa, jest swietną figurką.
    Pozdrawiam ciepło <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :) Co do obrazów, to już na początku istnienia bloga, wspominałam o tym że maluję w opisie swojego profilu. A niektóre z moich prac można było zobaczyć (i wciąż można) w zakładce: "Koniara tworzy" - zaraz pod zdjęciem głównym :) Mimo wszystko, jeszcze raz dziękuję za miłe słowa. Za każdym razem, gdy ktoś docenia moje umiejętności, serce się raduje i wzrasta motywacja do dalszej pracy :) <3 A tymczasem Pan Mushu został już porządnie wymiziany... oczywiście w granicach tolerancji :D Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Nie uważam, że nieregularne posty to coś złego - w końcu w wystarczająco wielu dziedzinach życia musimy coś zrobić w określonym czasie, dodatkowe spiny to nic potrzebnego. Ślę wyrazy podziwu, dałabym sobie rękę uciąć, że pierwszy obraz to zdjęcie. Z resztą oba są piękne i ciekawe, podobnie jak prezenterka. Ach, skąd ja to znam, miliony pomysłów i tak mało czasu. Albo zapisywać, albo pozwolić, żeby czas zweryfikował.
    No i wspaniały czasozabieracz, pozdrów Mushu ode mnie :-D
    (Nawiasem mówiąc, przyjemnie się czyta życiowe wtrącenia, nie same artystyczne treści).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za miłe słowa :) To prawda, pierwszy obraz naprawdę do złudzenia przypomina zdjęcie, ale gdy się dobrze przyjrzeć szczegółom (np. ogona) to widać, że wyszedł spod pędzla :) Ale to i tak miło słyszeć, że udało mi się osiągnąć tak realistyczny efekt ;) Daje to olbrzymiego kopa do dalszej pracy. A tymczasem Mushu dziękuje za pozdrowienia i wraz ze mną również serdecznie pozdrawia! :)

      Usuń

Dziękuję, jeśli udało Ci się przebrnąć post do tego miejsca ;) Każdy konstruktywny komentarz jest mile widziany :)